To niebywałe jak z regionalnego produktu można zrobić światową markę nie tracąc przy tym lokalności. Włosi są w tym najlepsi, kiedy wyzwanie dotyczy jedzenia lub wina. Światowa kariera prosecco wzięła się z niszy, jaką musującemu winu zostawił ekskluzywny szampan. A że produkuje się go tylko w określonych regionach i tylko z odpowiednich szczepów winogron stało się to, co w wielu włoskich historiach- wszystko zostało w rodzinie.
Wino pije się najprzyjemniej w dobrym towarzystwie, ale o winie też wspaniale się słucha i o nim opowiada. To część magii prosecco, którą badaliśmy i rozkładaliśmy na czynniki pierwsze podczas wizyty w Wenecji Euganejskiej szkoląc się przy okazji w mądrym podejściu do konfliktów ( podczas wykładu) oraz ich łagodzeniu ( podczas degustacji), w tym jak chronić markę swojej firmy ( warsztaty) i w tym jak ją promować ( degustacje). Nie od dziś wiadomo przecież, że uczyć się warto od ludzi którzy mają wiedzę i praktykę.
Tak też zrobimy następnym razem, kiedy w kwietniu wybierzemy się do Nazare w Portugalii. Nie tylko po to by oglądać 30-metrowe fale, przez które miejsce to jest europejską Mekką dla windsurferów, nie po to by w kwietniu zanurzyć się w świeżych, regionalnych smakach portugalskiej kuchni, ale po to, by dowiedzieć się jak budować zespół, który skoczyłby za sobą w ogień. Najlepiej wiedzą to przecież ci, którzy muszą liczyć się z tym, że w ten ogień pójdą.
Podczas wyjazdu będziemy zgłębiali wojskowe techniki zarządzania ludźmi i budowania zespołu, definiowania zadań, myślenia strategicznego i operacyjnego. Przeprowadzą nas przez to polscy i portugalscy oficerowie wojskowi, a podróż w głąb siebie, własnych oczekiwań i możliwości zaproponuje psycholog biznesu.
Żegnając jesienną Wenecję myślimy już więc o wiosennym Nazare. Do zobaczenia!