– Część miast w przyszłości będzie rozwijać się czerpiąc z najnowszych zdobyczy ludzkich cywilizacji. Będą to miasta inteligentne, nowoczesne i przyjazne mieszkańcom. Zdecydowana większość nie będzie mieć możliwości podążania w kierunku miast globalnych – mówi dr Michał Kudłacz, ekonomista, adiunkt w Katedrze Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, który współpracuje z Instytutem Heweliusza.
Instytut Heweliusza: Czym są i jak będą wyglądały miasta przyszłości?
Dr Michał Kudłacz: – Nie jestem futurologiem, a termin „Miasto przyszłości” sugeruje wizjonerskie podejście do tego, w jaki sposób miasto będzie funkcjonować i rozwijać się za wiele lat. Może lepszym będzie zatem sformułowanie „Miasto w przyszłości”, ale zaraz pojawia się pytanie o jakiej przyszłości myślimy – nieodległej, powiedzmy sformułowanej w perspektywie 10 lat, czy dalszej? Im dłuższa nasza perspektywa rozważań, tym, co naturalne, mniej istotne mogą być nasze konstatacje. Opierają się one głównie na zjawiskach, które miały miejsce w określonym horyzoncie retrospektywy.
Miasto jest najbardziej złożoną strukturą antropogeniczną, co do której określone założenia związane z kierunkami rozwoju, głównymi siłami wytwórczymi są najbardziej podatne na dezaktualizacje. W XIX w. w miastach dominował przemysł lekki, później przemysł ciężki, następnie usługi, a w erze cyfrowej – przemysł wysokich technologii i działania oparte o algorytmy sztucznej inteligencji. Nie odważyłbym się jednak z dużą dozą stanowczości powiedzieć, jak będzie wyglądać piąta rewolucja przemysłowa w miastach.
Dlaczego?
– Wynika to z kilku przesłanek. Po pierwsze – każde miasto ma swój własny kod DNA. Unifikowanie wniosków o kierunkach rozwoju miast nie zawsze jest dobrym pomysłem. Wielkie metropolie globalne będą się inaczej rozwijać od miast średniej wielkości, które są dotknięte innym rodzajem problemów, a zatem potrzebują własnych remediów. Nawet w grupie miast tej samej wielkości i znaczenia gospodarczego występują różnice w naturalnych – niesterowalnych – uwarunkowaniach, jak np. położenie, klimat, zasoby surowcowe, dziedzictwo historyczne; ustroju prawnym, polityce rządu itp. Miasta rozwijają się ponadto według specyficznych modeli kulturowych i historycznych, w określonych ramach systemowych. Inaczej rozwijają się, co oczywiste, miasta w Europie, Południowej Ameryce, USA, Chinach i Afryce. Możemy mówić zatem o pewnych generalnych prawidłowościach i remediach, które muszą być każdorazowo weryfikowane i dostosowywane do cech swoistych miasta.
Po drugie – sytuacja geopolityczna wpływa mocno na sposób postrzegania głównych sił wytwórczych, również w miastach. XX wiek i dwie pierwsze dekady wieku XXI upłynęły nam pod znakiem dominacji megatrendów gospodarczych: globalizacji, metropolizacji, cyfryzacji gospodarki, a także zmian klimatycznych.
Dwa pierwsze z megatrendów umocniły konsumpcjonizm jako dominujący model postaw społecznych – z ekonomicznego punktu widzenia.
– Gospodarka kapitalistyczna opierająca się na paradygmacie ciągłego wzrostu i pobudzania konsumpcjonizmu, stała się wiodącym modelem gospodarczym na świecie zarówno w wymiarze globalnym, jak i lokalnym, co doprowadziło do przekroczenia granic wytrzymałości gospodarki i klimatu. Liberalizacja gospodarki doprowadziła do gwałtownego rozwoju technologii, ale również i zmian postaw społecznych, zmian klimatycznych oraz sposobu postrzegania i wykorzystywania zasobów rozwojowych. Przyniosło to z jednej strony przyspieszenie gospodarcze, z drugiej zaś nierówności i niesprawiedliwość w dostępie do zasobów i sieci wymiany. Spowodowało również negatywne konsekwencje w miastach: zanieczyszczone powietrze, korki uliczne, przestępczość, brak terenów zielonych, chaos przestrzenny, wszechobecną komercjalizację przestrzeni, która wpływa nie tylko na estetykę i harmonię miasta, ale i jego funkcjonalność: przykładowo betonowanie podłoża powoduje dysfunkcje w zakresie miejskiej polityki wodnej.
Natomiast podstawowym rezultatem cyfryzacji gospodarki jest przestrzenne rozproszenie. Obecnie istotna część pracujących w określonych branżach gospodarki nie musi w ogóle dojeżdżać do pracy dzięki szerokopasmowym łączom internetowym i specjalistycznemu oprogramowaniu, mogąc efektywnie wykonywać powierzone zadania zdalnie. Podobnie rzecz ma się w kontekście pojmowania miasta jako miejsca spotkań i społecznych interakcji. To stanowi szansę na rozwój dla miast średniej wielkości. Mogę mieszkać w mniejszym ośrodku, jednocześnie pracując w metropolii. Należy zauważyć, że rozwój nowoczesnych technologii i cyfryzacja gospodarki spowodowały i powodują dynamiczne gospodarcze i społeczne zmiany. Będą one dostrzegalne po pierwsze na rynku pracy. Niezbędne będzie stosowanie w sposób ciągły rozmaitych narzędzi mających na celu monitorowanie społecznych i gospodarczych potrzeb i reagowanie poprzez publiczne służby zatrudnienia.
Z pewnością miasta będą zmagać się ze zmianami klimatu.
– Po pierwsze – będziemy mieć do czynienia z rosnącą liczbą „pogodowych incydentów”, które są pochodną zmian klimatycznych, a konsekwencjami będą coraz bardziej długotrwałe upały i susze oraz niebezpieczne powodzie o różnych odmianach.
Po drugie – globalny deficyt wody rośnie wraz ze wzrostem populacji i bogaceniem się społeczeństw, nasilaniem się ekstremalnych zjawisk klimatycznych, ekspansją miast oraz eksploatacją i zanieczyszczeniem środowiska. Wobec tego nie możemy pozwolić sobie na zaniechania w zakresie retencjonowania wody – może zajść konieczność racjonowania wody dla rolnictwa i restrykcji dla gospodarstw domowych.
Globalizacja, metropolizacja i cyfryzacja gospodarki sprawiły, że procesy gospodarcze są coraz bardziej dynamiczne.
– Ludzie pracują coraz wydajniej, rzeczy wokół nas dzieją się coraz szybciej. Od drugiej połowy XX w. gospodarka została zdominowana przez optymalizację procesów, ciągłe unowocześnianie i szalony wyścig innowacji, napędzany przez wolnorynkową konkurencję. Finansjalizacja gospodarki, rozumiana jako systematyczny wzrost wartości transakcji, rosnąca rola instytucji finansowych i globalnych korporacji oraz utrwalanie się kryteriów finansowych przy tworzeniu analiz jakości życia i poziomu rozwoju gospodarczego, jest silnie obecna w miastach.
Wyzwaniem w XXI w. jest umiejętność przeciwstawienia się negatywnym konsekwencjom tego zjawiska. Trwanie w modelu gospodarki oportunistycznej powoduje, że skraca się horyzont podejmowanych działań, a wzorcowa formuła organizacyjna bazuje na jak najdalej posuniętej elastyczności, aby być zdolnym do skorzystania z każdej nadarzającej się okazji. Podmioty funkcjonujące w miastach przyjmują w stosunku do otoczenia orientację transakcyjną, a osłabiają relacyjną.
Obniżając potencjał miasta poprzez rabunkową eksploatację zasobów endogennych, w dłuższym okresie czasu negatywnie oddziałuje się na konkurencyjność miasta, jakość życia, spójność przestrzenną oraz atrakcyjność z punktu widzenia kluczowych podmiotów budujących dobrobyt miasta. Miasto w gospodarce linearnej, rozumiane jako farma dla inwestorów, będzie się rozwijać, tworzyć miejsca pracy, cechować się ponadprzeciętnie wysokimi zarobkami, co będzie argumentem do osiedlania się dla nowych mieszkańców. Równocześnie będziemy mieć do czynienia z marnotrawieniem zasobów miasta oraz denominacją przestrzeni symbolicznej i niskiej jakości kapitałem społecznym (obywatelskim).
W obszarze wspomnianych już zmian klimatu, wyzwaniem staje się miejska polityka wodna. To będzie jedno z kluczowych pól aktywności miast w przyszłości. Wzorem do naśladowania dla innych są te miasta, które wdrożyły rozwiązania w zakresie retencji wody, budowy infrastruktury pozwalającej na ponowne użycie wody do różnych celów, nie tylko w zakresie uzdatniania wody pitnej. Ważna jest świadomość władz miasta we współpracy z administracją publiczną poziomu regionalnego i centralnego odnośnie miejskiej polityki wodnej. Warto jednak zauważyć, że w istotnym stopniu zagrożenia dla mieszkańców miast z powodu kryzysów wodnych wynikają z utrwalanego modelu linearnego – bezrefleksyjnej zabudowy, przede wszystkim komercyjnej, przez co nagminnie uszczelnia się nadmiernie podłoże, wycina się bezrefleksyjnie drzewa, nie jest prowadzona polityka edukacyjna dla mieszkańców i urzędników, nie jest też retencjonowana woda. Wszystko to prowadzić będzie do obniżania jakości życia mieszkańców, ze względu na narastające kryzysy wodne.
Część miast w przyszłości będzie rozwijać się czerpiąc z najnowszych zdobyczy ludzkich cywilizacji. Będą to miasta inteligentne, nowoczesne i przyjazne mieszkańcom. Zdecydowana większość nie będzie mieć możliwości podążania w kierunku miast globalnych. Ich podstawowym zadaniem będzie przeciwdziałanie utraty zasobów (mieszkańców, inwestorów, turystów) oraz ochrona zasobów rzadkich i trudno odtwarzalnych (przestrzeń, zasoby wody, dziedzictwo historyczne, które podlega denominacji itp.).
Jakie będą miasta w przyszłości? Czy mówimy o jakichś futurystycznych wizjach, rodem z filmów science fiction?
– Chciałbym powiedzieć, że miasta będą wyglądać jak na kreskówce „Jetsonowie”, którą oglądałem jako dziecko, choć kilka rzeczy się sprawdziło, jak np. zdalne komunikatory z wizją czy zdalna praca. Sądzę jednak, że będą bardziej zróżnicowane – jedne będą rozwijać się bardzo szybko i dominować w gospodarce, inne natomiast będą się wyludniać i walczyć o zachowanie status quo.
Warszawa, Wrocław i Katowice to trzy miasta, które mają szansę najszybciej uzyskać status miasta przyszłości – wynika z pierwszego rankingu Polskich Miast Przyszłości 2050. Jakie polskie miasto najszybciej osiągnie status miasta przyszłości?
– Według kryteriów przyjętych we wspomnianym rankingu największe szanse ma Warszawa. Wynika to z przewagi gospodarczej i koncentracji zasobów, przede wszystkim instytucjonalnych do zaistnienia rozwoju obszarów uznanych za nowoczesne. Nie wiem jednak czy jest to wartością samą w sobie. Przykładowo mój rodzinny Kraków, obciążony mocno różnorakimi dysfunkcjami jest miastem o bogatym dziedzictwie kulturowym i historycznym, którego utrzymanie nawet kosztem niższej dynamiki rozwoju powinno być priorytetem dla władz miasta.
Czy jest jakieś modelowe miasto przyszłości na świecie?
– Na pewno miastem, które doskonale wypełnia swoje zadania, bazując na nowoczesnych technologiach jest Tokio, którego podstawą funkcjonowania są innowacje w wielu obszarach: transporcie, energetyce, bezpieczeństwie itp. Wspaniale rozwija się Szanghaj, który walczy o status nowej stolicy świata. Tak naprawdę chodzi o to, aby mieć instytucje podpięte do globalnej sieci wymiany myśli, ludzi, dóbr, usług i kapitału finansowego nawet na swoją, niewielką skalę. Brak podłączenia oznaczać może marginalizację i peryferyzację. Ale są różne skale tych układów. Mamy miasta, których funkcje mają zasięg regionalny, np. z braku konkurencji w regionach, jak Kielce czy Białystok, o zasięgu krajowym, międzynarodowym i wreszcie globalnym. One jak wiadomo grają w różnych ligach. Czasami mamy dobre pojedyncze rozwiązania w danym mieście – jak model zarządzania w Tillburgu, Porto Alegre – kolebkę budżetu partycypacyjnego, czy fińskie Pori realizujące innowacyjne działania w obszarze miejskiej polityki wodnej. Takich przykładów można podawać znacznie więcej. Np. Kraków jest miastem o jednej z najczystszych wód z kranu w Europie, a Bydgoszcz jest liderem tzw. małej retencji. Wiele miast skandynawskich jest energetycznie samowystarczalna dzięki temu, że spalają ekologicznie śmieci itd.
Miasta przyszłości to nie tylko udogodnienia, ale także zagrożenia związane z nowymi technologiami? Jakie?
– Moim zdaniem zagrożeniem jest utrata tożsamości miasta i więzi społecznych. Ulice powinny być zielone i należeć do ludzi. Niespieszna atmosfera i możliwości społecznej interakcji, przestrzeń publiczna, która jest wspólna i uwspólniająca. Nowe technologie nie powinny wyprzeć tożsamości, przyjazności i faktu, że miasto ma być przyjaznym miejscem spotkań.
Jakie są największe bariery wdrażania idei Smart City?
– Jestem ostrożnym zwolennikiem koncepcji Smart City rozumianej jako miasto, którego rozwiązania rozwojowe oparte są na wysokich technologiach. Miasto smart to miasto przyjazne, w którym rozwiązania ułatwiają życie jego użytkownikom i powodują, że miasto jest bardziej przyjazne. To mogą być np. ławki w parku, będące jednocześnie stojakiem na rower z zacienionym miejscem do czytania książki. Tu nie chodzi o wysokie technologie, a o pomysłowość, która jest miastotwórcza i podnosi jakość życia użytkowników miasta. Z tej perspektywy miasta są skazane na smart, bo powinny podnosić swoją konkurencyjność – atrakcyjność lokalizacyjną w oczach mieszkańców, przedsiębiorców i turystów – aby móc utrzymywać swoje zasoby, nie tracić ich.