7 kwietnia odbędą się wybory samorządowe, w których wybierzemy członków organów jednostek samorządu terytorialnego: rad gmin, rad powiatów, sejmików województw i rad dzielnic oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Listy kandydatów na radnych będą mogły być zgłaszane do 4 marca, a kandydaci na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – do 14 marca. Czasu zostało więc niewiele. Jak przygotować się do kampanii wyborczej, co powinna zawierać, kiedy rozpocząć, jak i gdzie ją prowadzić? – podpowiadają eksperci i wykładowcy Instytutu Heweliusza.
Dr Mirosław Oczkoś, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego, wykładowca akademicki:
„Kluczowy bezpośredni kontakt z obywatelem”
– Te wybory pokażą, jak nigdy do tej pory, że – takie są przewidywania, ale myślę, że nie pomylę się za dużo – kontakt osobisty, ilość uściśniętych dłoni bądź otwarcie się na forum w remizie, świetlicy czy szkole, mogą okazać się decydujące. Można spotykać się z przeciwnikiem, ale w sytuacji bezpośredniej. To może być klucz do wygrania wyborów w ogóle, co jest pewnym chichotem historii, bo od tego wyszedł marketing polityczny ze Stanów Zjednoczonych, że liczba uściśniętych dłoni daje efekty. Później przez telewizję, radio i billboardy trochę to się zmieniło, ale teraz mamy powrót do tego u nas w wyborach lokalnych, ale to już się zaczęło w niedawnej kampanii do wyborów parlamentarnych. Osobisty kontakt, osobiste spotkania, osobiste spojrzenie w oczy wyborcy, pokazanie, jakim się jest. Wybierzcie mnie, tak się poruszam i tak wyglądam.
„Media lokalne odgrywają istotną rolę”
– Media wciąż odgrywają istotną rolę. Dużo jest mediów lokalnych, które są dużo bardziej czytane i słuchane niż ogólnopolskie. Prasa ogólnopolska nie ma właściwie aż takiego znaczenia. Największe portale pewnie tak, natomiast bardzo często pokazywanie się w lokalnych mediach daje świetne efekty. W poprzednich wyborach zwróciłem uwagę na gazety wyborcze. To nie jest tylko ulotka, dlatego ludzie chętniej do tego sięgają i biorą. Jest tam chociażby krzyżówka i program telewizyjny. Kwestia pomysłu i kreacji. Lokalność i jej akcentowanie może być kluczem, dlatego już teraz nasuwa mi się hasło: „Postaw na lokalność”.
Mówiąc o mediach, nie należy zapominać o internecie. Podstawową i najbardziej kluczową sprawą w tym przypadku jest przekrój wieku wyborców w danej gminie i – oczywiście – to, jak gmina jest zinternetyzowana. We wszystkich badaniach widać jednak, że głównym kluczem jest wiek. Im młodsi wyborcy, tym nie pójdą na spotkanie, ulotki to już jest jakiś relikt, a wydawanie pieniędzy na plakaty jest bez sensu. Lepiej jest zainwestować w jeden duży billboard lub baner na płot. Natomiast w internecie da się wygrać, ale wszystko zależy od struktury mieszkańców.
Dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, Tomasz Grzyb, psycholog, wykładowca akademicki:
„Traktować ludzi poważnie”
– Na pewno powinna być okazją do słuchania – ogromna większość ludzi w Polsce ma poczucie bycia ignorowanymi przez polityków, także tych ze szczebla samorządowego. Spotkania i rozmowy o ludzkich problemach są z tej perspektywy niezwykle istotne. Przy czym warto pamiętać, że większość ludzi rozumie, że samorządowe budżety nie są bez dna i nie da się machnięciem burmistrzowskiej różdżki znaleźć pieniędzy na wszystko. Wyborcy mogą mieć jednak poczucie, że ktoś ich problemy i potrzeby widzi, że ktoś o nich wie i ma plan – nawet zakładający, że na efekty trzeba będzie poczekać. Ludzie bardzo potrzebują poczucia kontroli nad sytuacją, a zatem świadomości, że coś się w ich sprawie dzieje, że ktoś ma na nią jakiś pomysł i ten pomysł jest realizowany. Wyborcy rozumieją zadziwiająco dużo i choć łatwo im wpadać w stereotypowe myślenie (“siedzą w ratuszu i w ogóle się nami nie interesują”) to potraktowani poważnie zmieniają swoje zdanie. I ta kampania właśnie taka powinna być – powinna traktować ludzi poważnie.
Joanna Nitka, politolog, coach kognitywny, konsultant językowy:
„Mów prosto, krótko, konkretnie”
– Znaczenie ma to jak się wypowiadasz. Czy język, którym mówisz będzie zrozumiały dla osób, do których się zwracasz. „Plain language” (prosty język – przyp.) to technika komunikacji, której głównym założeniem jest stworzenie prostego i zrozumiałego dla odbiorcy przekazu.
Dziennie przyswajamy 34 gigabajty danych – to odpowiednik 100 tys. słów. To tak jakby ktoś przez 12 godzin mówił do nas bez przerwy. Ilość bodźców i informacji, które codziennie przetwarzamy zaczyna przekraczać możliwości adaptacyjne naszego organizmu. Nasza zdolność do analizy i refleksji znacząco spada.
Mów prosto, krótko, konkretnie. Stosuj zasadę, że jedna myśl to jedno zdanie. Buduj zdania składające się maksymalnie z 20 wyrazów. Im mniej ozdobników tym większa szansa na jasny i zrozumiały przekaz. Staraj się przyjmować perspektywę adresata: dlaczego mówię to, co mówię; jaki jest cel mojej wypowiedzi; jaką wartość dla odbiorcy ma moja wypowiedź; dlaczego warto mnie słuchać; jaki jest mój stosunek do feminatywów, jaka jest moja wiedza o ich genezie i dlaczego warto je uwzględniać w wypowiedziach. Unikaj specjalistycznego słownictwa , może być barierą w komunikacji. Dbaj o poprawność gramatyczną i empatyczny język. Jak mówi Maciej Makselon: „W języku zmieszczą się wszyscy”, dlatego staraj się o inkluzywność swoich wypowiedzi. Wierzę, że komunikacja to nie manipulacja, a dobra rozmowa zaczyna się od intencji, dlatego warto mieć je jak najlepsze. Wtedy szansa na zrozumienie i porozumienie znacząco wzrasta.
Marcin Kwintkiewicz, specjalista ds. budowania marki, komunikacji kryzysowej, PR oraz współczesnych mediów, z naciskiem na media społecznościowe:
„Wielokanałowość = offline + online razem”
– Kampanię musisz wychodzić, wyściskać i dowyświetlać w internecie. Tylko połączenie działań offline i online przyniesie efekt. Praca w terenie, rozmowy, ulotki i przybijanie piątek. Konferencje, spotkania, wydarzenia – to tylko część pracy. Druga – to interakcja w sieci, przekonywanie internautów: na żywo, w rolkach, stories. I tak dzień po dniu.
„Dobierz zespół – tylko lepsi od Ciebie”
– Kluczem jest zbudowanie zespołu: one man army to dziś tacy trochę jaskiniowcy – bez zespołu dziś ani rusz. Musisz mieć stratega, operatora smartfona i sprawnego montażystę, specjalistę od reklam, kontaktów z mediami, eksperta od mediów społecznościowych, grafika, ludzi od wieszania i rozdawania Twoich materiałów. Na szczęście, część tych rzeczy możesz outsoursować.
„Postawienie na content video i mikrotargetowanie”
– Dramatyzuj swoją działalność – niemal przez cały czas miej obok siebie asystenta ze smarfonem. Czasem trzeba zrobić zdjęcie, czasem nakręcić szybkie video. Postaw na pionowe filmy! I zbuduj przekaz do różnych grup odbiorczych – systemy reklamowe pozwalają dziś mówić językiem korzyści niemal do każdej grupy społecznej.
I co ważne: nie musisz w każdym poście zbawiać swojej małej Ojczyzny. Social media to także lekkie formy, memy, pokazywanie kulis, czasem puszczenia oka do obserwujących. Daj ludziom swój głos i rozrywkę, a podziękują Ci także przy poważniejszych tematach.