„Wcześniej zabiegałem o zmianę decyzji, zmianę przepisów, zmianę rzeczywistości. Chciałem zawrócić bieg rzeki. Teraz chce być kimś, kto tą rzeką płynie, ale jak słyszy szum wodospadu to mocniej chwyta za wiosła”.
Piotr Voelkel to z wielu powodów wymarzony gość Akademii Firm Rodzinnych. Sam, jako orędownik ekonomii wartości udowadnia, że firmy rodzinne to coś znacznie więcej niż tylko czysty rachunek ekonomiczny. Założyciel Grupy VOX , Collegium Da Vinci i School of Form to także inspirujący mówca i legendarny biznesmen. Człowiek, który przekonuje, że nieustanie się doskonaląc można sięgać po niemożliwe. Piotr Voelkel pełni też funkcję założyciela Uniwersytetu SWPS, który obok Instytutu Heweliusza jest współorganizatorem Akademii oraz jest członkiem FBN Poland- największego stowarzyszenia firm rodzinnych. To ono objęło Akademię patronatem. Z jej słuchaczami przedsiębiorca spotkał się by porozmawiać o przedsiębiorczości.
Świat prowincjonalny
Voelkel urodził się w Oleśnie na Opolszczyźnie. Jak podkreśla prowincja wykształciła w nim ciekawość, która pchała go później do przodu.
– W życiu trzeba tę ciekawość pielęgnować i rozwijać, bo to ona, podobnie jak ambicja, powoduje, że nie poddajemy się lękowi i lenistwu. Wychowując się na prowincji, w otoczeniu stolarzy, kowali, szewców, tokarzy i innych rzemieślników nauczyłem się wiele i nabrałem przekonania, że nic bardziej nie przygotowuje do życia niż umiejętności. Jednocześnie byłem pewny, że nie chcę zostać na prowincji, chciałem poznać świat. Mamie zawdzięczam, że nie bałem się tego i jak tylko mogłem, ruszyłem na jego podbój- mówił Voelkel.
Pojechał na studia do Poznania, gdzie potem zaczął pracować jako szef techniczny w Polskim Teatrze Tańca. Z teatrem zwiedził kawałek świata i nauczył się, że mimo braku talentów artystycznych może czuć się współtwórcą spektaklu właśnie za sprawą swoich umiejętności. Później w 1979 założył własną firmę a na początku lat 90-tych powstała już grupa VOX.
Wielki świat
VOX zajmował się produkcją mebli dla dzieci, większość produktów firma sprzedawała do Niemiec. Żadnego z nich nie projektowała.
– Otrzymywałem zamówienia i gotowe wzory. Skupialiśmy się na tym jak to zrobić najlepiej, dobrze, szybko i tanio. Tak było do czasu, gdy w firmie stworzyłem dział rozwoju i pojawiła się Anna Wróblewska. Pojawiły się też pieniądze unijne i mogliśmy podjąć współpracę z Roberto Verganti. VOX zaczął projektować i produkowane meble w oparciu o proces projektowy, który zaczyna się od pytań „PO CO?, DLACZEGO?, DLA KOGO?” – mówi Piotr Voelkel.. Firma zaczęła inwestować w badania z dziedziny psychologii, antropologii czy socjologii by odkryć potrzeby odbiorców, zmiany w tym jak żyją i jakie maja marzenia, że np. łóżko w polskim domu nie służy tylko do spania, ale że powinno być wielofunkcyjnym rodzinnym gniazdem. Że stół to nie tylko przestrzeń do jedzenia, ale też do pracy, zabawy z dziećmi, własnego hobby, do rozrywki i do spotkań. Że meble dla młodzieży muszą dawać się zmieniać żeby podążać za dorastającym młodym człowiekiem Dać mu wolność, nauczyć go, że może sam zmieniać świat. Ten sposób myślenia o nowych produktach, o spełnianiu potrzeb ludzi zmienił też współpracowników. Odkryliśmy, że możemy mieć misję, której celem jest bliski kontakt z naszymi klientami i budowanie z nimi „lepszego świata”. Wiemy, że firma musi mieć misję, budować swoją pozycję na wartościach. Tylko wtedy praca ma sens, daje satysfakcję. Dziś nikt nie chce pracować tylko po to żeby właściciel był bogatszy. Chcemy być z pracy dumni bo jesteśmy potrzebni, pożyteczni- opowiada Piotr Voelkel.
Nowy, wspaniały świat
Przedsiębiorca zainwestował też w szereg projektów edukacyjnych w tym Collegium Da Vinci, obok którego powstały też liceum i podstawówka, Uniwersytet SWPS, i niezwykłą szkołę projektantów – School of Form.
– Ta inwestycja to było wielkie wyzwanie. Ja skończyłem politechnikę i miałem doświadczenie biznesowe. Żeby stać się partnerem dla kadry Uniwersytetu SWPS musiałem dokonać niezwykłego wysiłku, ale dzięki temu jestem innym człowiekiem – opowiada Voelkel.
SWPS jest dziś wiodącą uczelnią w dziedzinach nauk społecznych i humanistycznych. Piotr Voelkel uważa, że psycholodzy w tym skomplikowanym świecie są i będą nam częściej potrzebni niż lekarze.
Świat ograniczonych zasobów
– Kiedy oceniam swoje najważniejsze decyzje, dochodzę do wniosku, że ich symbolem jest klepsydra. Każdy projekt ma moment, w którym się wyczerpuje. Podobnie jak klepsydrę, której jak cały piasek na dole nie warto szturchać. Trzeba radykalnie zmienić kierunek bo bywa, że cel jest za plecami – mówi Piotr Voelkel.
Czeka nas teraz, w obliczu zagrożeń ekologicznych, rosnącej świadomości ograniczonych zasobów planety Ziemi, szybkiej cyfryzacji biznesu, handlu, edukacji radykalna zmiana zachowania. Musimy zawrócić z drogi rozwoju opartej na niepochamowanej konsumpcji, na chciwości. Czas odejść od produkcji nietrwałych, modnych tydzień produktów, które po kilku tygodniach trafiają do śmietnika.
Kiedy myślę o przyszłości branży meblarskiej, wiem, że musimy odrzucić koncepcje tanich, nietrwałych produktów które wymieniamy po kilku latach. Wrócimy do mebli, które mogą służyć nam dwa pokolenia. Sam mam takie, które służyły mojej babci i rodzicom a teraz mi i przejdą kiedyś do wnuków. Musimy porzucić pielęgnowane w nas przekonanie, że co trzy lata musimy wymieniać meble bo poprzednie są już niemodne.
Może pojawi się inna koncepcja, a rozwój technologii sprawi że sami będziemy projektować i drukować meble 3D ciągle z tych samych materiałów, a do drukarki wsypiemy granulat z przemiału mebla w poprzedniej wersji?
Własny świat
Piotr Voelkel przekazał zarządzanie grupą VOX synowi Piotrowi Witowi. Córka Ewa zajmuje się Concordia Design. Jak podkreśla nestor, biznes przekazał nie w momencie, w którym sam poczuł się zmęczony tylko wtedy, kiedy zauważył, ze dzieci są na to gotowe. Ale nie jest klasycznym emerytem, sam ma jeszcze mnóstwo zajęć, wciąż zajmuje się projektami edukacyjnymi. Pandemia wymusiła zwolnienie tempa.
– Zeszły rok dał mi popalić, ale wiele mu też zawdzięczam- wyznał Voelkel. Pandemia i bezsilność w konfrontacji z nią kazały mi zmienić filozofię i z kogoś, kto zawraca rzekę stałem się sprawnym wioślarzem. W trudnych momentach liczę na siebie, moje umiejętności i na bliskich, którzy w trudnym momencie pomogą wydostać się z kipieli.
Czego jeszcze się nauczył?
– Wcześniej czułem się odpowiedzialny za wszystkich i nieustannie zajmowałem się cudzymi problemami. Chciałem być pożyteczny i dobrze oceniany. Czułem się zawiedziony, kiedy moje dobre intencje były źle, agresywnie oceniane. Bolał hejt. Odkryłem, że oceny innych nie zależą ode mnie i tego jaki jestem. To skutek cudzych doświadczeń, przekonań. Ja jestem jeden, a ocen setki bo oceniający są różni, inni. Liczę się tylko z ocenami osób bliskich , wspierających, tych których sam cenię, podziwiam i uważam za inspirujących. Ta refleksja dała mi wielką ulgę i szczęście.