– Niekoniecznie musi to być nowy rok – przekonuje Sławomir Prusakowski, psycholog i wykładowca akademicki m.in. Uniwersytetu SWPS oraz Instytutu Heweliusza. – Każdy moment jest dobry na zmianę. Najważniejsze to właściwe dobranie celów i realizowanie ich małymi krokami – podpowiada.
Instytut Heweliusza: Postanowienia noworoczne to rytuał większości z nas? Dlaczego je robimy?
Sławomir Prusakowski: – Każdy koniec i początek są psychologiczną okazją do tego, żeby się zastanowić nad tym, w jakim miejscu w swoim życiu w świecie jestem. To zazwyczaj uwidacznia rzeczy, z których jestem mało lub średnio zadowolony albo, te co do których naobiecywałem sobie a zeszło to na dalszy plan. Oczywiście z punktu widzenia przyrody czy świata 1 stycznia nie różni się niczym od 31 grudnia, jednak samo to, że ludzie zdecydowali, że to będzie ta linia podziału, w której będziemy odmierzali czas powoduje, iż w tych dniach decydują się oni na noworoczne postanowienia. Pewnie jest kilka takich okazji do roku, ale dla osób żyjących w ramach kalendarza Gregoriańskiego, w którym w Europie jesteśmy, to jest dokładnie ten moment, kiedy my się mierzymy z tym, jak nam w tym życiu idzie.
Czy dobrze jest mieć postanowienia noworoczne?
– Rewolucje tak w świecie międzyludzkim, jak i naszym wewnętrznym raczej się nie sprawdzają i bardzo trudno się nimi zarządza. Zmiana wielu rzeczy na raz wymaga bardzo dużo wewnętrznej siły i motywacji. Niestety ta siła, którą mamy – siła ego – do tego, żeby dokonywać zmian wyczerpuje się. Im więcej, im gwałtowniej, im bardziej to jest inne od tego, jak funkcjonujemy na co dzień, tym bardziej zmniejszamy swoją szansę na to, żeby tego typu postanowienia, jak „od jutra będę żył lepiej” zostały wdrożone. Dużo rozsądniejsze jest takie działanie, kiedy rozplanowuję sobie zmiany w jakiejś perspektywie czasowej i etapami do niej dochodzę. Najlepszy efekt jest wtedy, kiedy działamy małymi krokami.
Czyli np. nie zakładać sobie, że schudniemy w ogóle, tylko, że schudniemy np. 10 kg?
– Tak i podzielić to sobie na kilka mniejszych etapów, które będziemy kontrolowali. I wymyślić cały system wsparcia, żeby wzmocnić to działanie, które chce podejmować.
Jak to zrobić?
– To będzie zależeć od tego kim jesteśmy, różni ludzie w różny sposób wzmacniają się w swoich postanowieniach. Niektórym pomaga „zły policjant”, niektórym rozmowa z kimś, kto jest dla nich ważny i przed kim nie chcą deklarować czegoś, czego nie dotrzymają. Jeśli poinformujemy kogoś, że podjęliśmy takie zobowiązanie i poprosimy taką osobę o to, żeby w jakichś poszczególnych okresach wracała do nas z pytaniem, jak nam idzie realizacja, to wzmocni nas w działaniu.
Dla jeszcze innych osób skuteczną metodą może okazać się dokładne rozpisanie swojego celu. Napisanie tego, co chcę osiągnąć, jak to planuję zrobić, po czym będę poznawał, że będę osiągał to, co sobie założyłem, jak moje aktywności będą wpływać na moje działanie, co wymaga zmiany w moim dotychczasowym życiu, no i oczywiście to, kiedy.
Z innej strony, kiedy słyszę o motywacji, to zawsze opowiadam historię Miłosza Brzezińskiego, który jest propagatorem nauki, a dokładnie historię jego babki. Jest przepięknie prawdziwa mimo tego, że jest prosta. Pan Miłosz próbował kiedyś wytłumaczyć babci, czym się zajmuje. Mówił, że motywuje ludzi do tego, żeby zmienili swoje życie. Babcia nie rozumiała. Kiedy ten próbował tłumaczyć dalej, babcia w końcu nie wytrzymała i powiedziała: „ja tego nie rozumiem, przecież krowę trzeba wydoić”. Ona uznawała, że to nie ma znaczenia czy komuś może się chcieć czy też nie żeby wykonywać jakieś rzeczy., Ttrzeba je po prostu robić, bo jak np. nie wydoi się krowy to dojdzie do zapalenia wymion i będzie jeszcze większy kłopot.
Bardzo często w dokonywaniu zmiany, w poszukiwaniu jakichś niezwykłych motywacji, trzeba po prostu zacząć to robić. Gdy wstajemy i nam się nie chce, to nie możemy mówić, że „muszę poczekać aż mi się zachce” czy zacząć szukać jakichś wymówek. Zamiast tego lepiej powiedzieć sobie, że „wiedziałem, że nie będzie mi się chciało, bo to nie jest łatwe zadanie, ale muszę to zrobić. Trochę tak jak z rozliczaniem PIT-u tuż przed końcem terminu. Nie ma gdzie uciec, trzeba po prostu usiąść i to zrobić.
Jak prawidłowo formułować cele? Czy nie jest tak, że nakreślając je sobie za bardzo oglądamy się na innych?
– Zgadzam się z tym. Współczesny świat nas naciska, próbuje nam pokazać, że potrzebujemy rzeczy, które nie do końca wiadomo, czy są nam potrzebne. To jest też związane z tym, że dużo rzeczy wydaje nam się obecnie dostępne. Wydaje nam się, że dużo możliwości stoi przed nami otworem. To dotyczy absolutnie wszystkiego: partnerów życiowych i seksualnych, samochodów, domów. Gonimy za jakimś iluzorycznym celem i świat nam wmawia, że wszystko jest możliwe. To oczywiste, że nie można mieć wszystkiego i to na raz, a my wierzymy, że tak jest i rzucamy się na wszystko desperacko. W związku z czym nie wystarcza nam energii do tego, żeby to wykonać. Po drugie część tych rzeczy jest dalekie od tego, co tak naprawdę potrzebujemy, ale też bardzo mocno odbiega od tego, co w życiu robimy. Jeżeli ja np. jestem psychologiem, a nagle chciałbym zostać pilotem samolotu, to siła i energia, którą muszę w to włożyć jest gigantyczna, a szanse, że zostanę pilotem nikłe. Natomiast jeżeli chciałbym zrobić dodatkowy kurs, który da mi uprawnienia do nadawania uprawnień na posiadanie broni, to dużo łatwiej jest mi to osiągnąć.
Czy w związku z tym warto mieć postanowienia? Jeśli nasze noworoczne postanowienia będą nierealne albo postawimy sobie poprzeczkę zdecydowanie zbyt wysoko, możemy szybko doprowadzić do poczucia klęski, obniżonej samooceny oraz braku motywacji do jakichkolwiek zmian w życiu.
– Każdy moment jest dobry na zmianę i niekoniecznie musi to być nowy rok. Natomiast jeżeli patrzeć na to, co daje nam szczęście, to dużo lepiej jest w tych postanowieniach noworocznych zadbać o to, żeby mieć relację z ludźmi, którzy są dla nas ważni, żeby znaleźć dla nich czas, dużo się przytulać, dużo przebywać z ludźmi, z którymi lubimy przebywać. Jak pytać ludzi, którzy są u krańca swojego życia o rzeczy których najbardziej żałują to te utracone okazje do relacji. W związku z tym oczywistym jest, że warto zmieniać i robić sobie postanowienia, ale na pewno spokojnie, na pewno z głową i w otoczeniu ludzi, którzy są dla nas ważni i bliscy. Po pierwsze to nas uszczęśliwia, po drugie – Ci ludzie też dają nam więcej motywacji do tego, żeby coś zmieniać w swoim życiu.